Rozdział 2
A moim oczom ukazała się Jessie, teraźniejsza dziewczyna
Jacka. Co ona tu robiła? Gdy zobaczyłam, że zaczęła całować się z Tomilsonem.
Moje serce przestało na chwilę bić. Wiedziałam, że oni są chyba razem.
Weszliśmy do nich do domu. Rozejrzałam się był cudowny. Amber, Harry, Niall,
Louis, Jessie i Melanie poszli na górę. A ja zostałam sama z Zaynem i Liamem.
Postanowiliśmy zagrać na playstation. Przyszła pora na Liama i Zayna. Była
zacięta rywalizacja. Postanowiłam zrobić im parę zdjęć. Wyszli nie jak gwiazdy
tylko jak normalni chłopcy, to mi się w nich podobało najbardziej. Zbliżał się
już wieczór, powinniśmy wracać już do domu. Zayn i reszta namówili mnie żebyśmy
zostali na noc, na co ja się oczywiście zgodziłam. Napisałam do taty smsa, a
ten mi odpisał, że mamy być na obiad. Włączyliśmy film pt:. „Mój przyjaciel Chahiko”. Popłakałam się
na nim. Tak jak Zayn i Liam. Ten film był naprawdę smutny. Po skończonym
oglądaniu, zrobiłam się śpiąca. Bez trudu zasnęłam opierając się lekko o ramie
Liama.
***
Obudziłam się z mocnym bólem głowy, jakbym oberwała
młotkiem. Wszyscy jeszcze spali. Poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrałam.
Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Był już tam Liam pichcący coś.
Rzuciłam beztroskie „Cześć”, odpowiedział mi i podał kubek z gorącą kawą, po
chwili otrzymałam także naleśniki. Były przepyszne. Powoli w kuchni pojawiała
się reszta. Witając się z każdym. Nie było tylko Tomilsona, postanowiłam pójść
po niego. Weszłam powoli po schodach, stanęłam naprzeciwko jego drzwi,
zapukałam nikt się nie odzywał. Postanowiłam zapukać jeszcze raz, ale nic z
tego, więc weszłam. Ujrzałam Lou siedzącego na rogu łóżka, zdenerwowanego,
smutnego.
-Hej. Schodzisz na śniadanie? Wszyscy się o ciebie pytają…
-Tak, tak jasne… - powiedział, po czym udał się do łazienki
Wyszłam z jego pokoju i udałam się do kuchni. Poczułam mocne
chwycenie za nadgarstek, odwróciłam się był to Louis.
-Przepraszam… - powiedział
-Ale za co? – zapytałam
Poczułam jego ciepłe wargi na moich, spojrzałam na niego i
zeszłam do kuchni udając, że nic się nie stało. Zakochałam się to się stało.
Sophie ty idiotko! Ręce mi się lekko trzęsły, a w głowie miałam pełno myśli
dotyczące Tomilsona. Jaka ja głupia jestem, czemu musiałam akurat w takiej
gwiazdeczce się zakochać? Ale on ma dziewczynę, więc nie będę się wtrącać.
Trzeba o tym wszystkim zapomnieć i iść dalej przed siebie. Powiedziałam
dziewczynom żeby się zbierały, on z niechęcią to zrobiły. Pożegnaliśmy się ze
wszystkimi i wyszliśmy z ich domu. Udaliśmy się do Starbucksa, zamówiłam trzy
mrożone kawy i usiadłyśmy przy oknie.
-No to dobra, opowiadajcie co się zdarzyło… - powiedziałam
-No to jak przyszliśmy do domu One Direction to Harry zabrał
mnie do swojego pokoju i przeżyłam cudowną noc… Chyba już wiesz Sophie o czym
mówię co nie? – powiedziała Melanie po czym zapytała
-Co takiego?! – miałam ochotę jej wygarnąć – A ty Amber tak
samo?! – zapytałam podobnie
-No wiesz… -wahała się – Tak…
-Czy wy oszalałyście? Na mózg upadłyście? – krzyknęłam, po
czym się uspokoiłam – I jak było? –zapytałam chichocząc
-Haha. Niesamowicie – powiedziały chórkiem
-Chodzę z Harrym – powiedziała Melanie
-O to gratuluję – powiedziałam – A ty Amber z Niallem? –zapytałam
-Oczywiście – powiedziała
-To też gratuluję – odpowiedziałam
-A co tam u ciebie było słychać? – zapytała Amber
-U mnie wy wszyscy na górę poszliście oprócz mnie, Zayna i
Liama. Graliśmy, oglądaliśmy film. Zasnęłam opierając się o ramie Liama. Rano
wstałam poszłam załatwić sprawy w łazience, po czym zjadłam śniadanie
przygotowane przez Liama, wy zeszliście bez Louisa. Poszłam na górę zawołałam
go, on poszedł do toalety. Szłam korytarzem na dół poczułam mocne złapanie za
nadgarstek, odwróciłam się i Tomilson mnie za coś przeprosił, a nie miał za co.
Zapytałam za co… - powiedziałam po czym spłynęła mi jedna łza, dziewczyny mi
się przyglądały – A on jeszcze raz przeprosił i…
-Sophie co się stało dalej? No mów rzesz… - powiedziała
Melanie
- i mnie pocałował. Obróciłam się i zeszłam na dół.
Postanowiłam o tym wszystkim zapomnieć, ze względu że ma on dziewczynę…
-powiedziałam ocierając łzy
-Ej nie płacz. Szkoda łez na niego… - powiedziała Amber
przytulając mnie razem z Melanie.
Poszłam do toalety, ogarnęłam się i wróciłam do dziewczyn.
Siedziała przy nich jakaś kobieta, wyglądała na mój wiek. Podeszłam i się
przywitałam. Miała na imię Perrie
Edwards. Wyglądała na miłą, zaufaną osobę. Pogadałyśmy chwilkę i
pojechałyśmy do domu.
*TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*
Ja i Perrie stałyśmy się
najlepszymi przyjaciółkami. Chodziłyśmy wszędzie razem. Obgadywałyśmy
chłopaków, wszystkich. Można powiedzieć, że była moją czwartą siostrą. Często
nocowała u mnie. Nawet tata traktował ją jak swoją córkę. Zapomniałam wam
powiedzieć, mój tata bierze ślub jutro. Jestem taka podekscytowana, cieszę się że
znalazł sobie kogoś, nareszcie. Ona ma na imię Elizabeth. Zaakceptowała mnie i
moje siostry. Amber i Melanie nadal chodzą z Harrym i Niallem. Ciągle się
spotykają. Ja chłopaków nie widziałam już jakieś dobre 2 tygodnie. Trochę
tęsknie za nimi. Słyszałam że Louis już nie jest z Jess bo dowiedział się o tej
zdradzie. Szkoda że mu nie powiedziałam tamtego wieczoru. Nie będę żyła
przeszłością. Czas na kolejne zmiany w moim życiu. Razem z Perrie poszłyśmy na
zakupy, kupić sukienkę dla mnie i dla niej, na ślub taty. Edwards wybrała sobie
taką sukienkę, a ja natomiast taką. Bardzo mi się ona
spodobała, aż za bardzo. Zakupiłyśmy sukienki, buty i dodatki. Wróciłyśmy do
mnie do domu. Pokazałyśmy sukienki i usiadłyśmy na moim łóżku słuchając
wiadomości.
- „Nie jaki Louis
Tomilson z zespołu One Direction, znalazł sobie nową dziewczynę. Ma ona na imię
Esme, 19 lat. Poznali się na imprezie. Jak na razie tylko tyle wiemy. Do
zobaczenia jutro o 19. – powiedziała reporterka. Poczułam jak łzy mi
spływają po policzku. Perrie mnie mocno przytuliła.
-Nadal go kochasz? – zapytała
-Tak – wydusiłam po czym otarłam łzy
Perrie pocieszała mnie na sto różnych sposobów. Pocieszyła
mnie tak, że z łóżka spadłam. Odprowadziłam ją do drzwi i się z nią pożegnałam.
Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż i się położyłam spać.
***
Obudził mnie tata, niechętnie wstałam z łóżka i powędrowałam
na śniadanie. Zjadłam naleśniki, popiłam herbatą. Pocałowałam tatę w policzek i
poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam sukienkę i resztę rzeczy. Poszłam do
łazienki i wzięłam długą kąpiel. Wysuszyłam włosy i się umalowałam. Założyłam
na siebie sukienkę, buty i dodatki, w rękę chwyciłam torebkę. Zeszłam na dół, gdzie
czekali na mnie już wszyscy. Przywitałam się z resztą rodziny oraz Perrie i jej
rodzicami. Wyszliśmy wszyscy. Wsiedliśmy do auta i podjechaliśmy pod kościół.
Usiedliśmy w ławce i czekaliśmy na rozpoczęcie ślubu. Elizabeth przepięknie
wyglądała, można powiedzieć, że lepiej od jakiejkolwiek gwiazdy. Po skończonej
mszy pojechaliśmy do restauracji w której miało się odbyć wesele. Wszystko było
przypięte na ostatni guzik. W ogrodzie stała scena dla jakiegoś zespołu. Było
miejsce do tańczenia, a za tym miejscem stały stoły z nakryciem. Po prostu
cudownie tam było. Wszyscy czekaliśmy aż tata wniesie Elizabeth na rękach.
I po paru minutach tak się stało.
Wyglądali cudownie. Kierownik całego wesela zaprosił zespół na scen, każdy
wiedział kto to jest oprócz mnie. Byli to chłopcy z One Direction. Ujrzałam
Louisa, a on mnie. Chwilę patrzeliśmy sobie w oczy po czym uniknęłam kontaktu
wzrokowego. Zaśpiewali piosenki innych wykonawców, a potem przyszedł czas na
mnie. Tata prosił mnie, żebym zaśpiewała. Mówił że mam anielski głos, ja jak to
kobieta nie wierzyłam mu.
-Cześć wszystkim. Chciałam tą piosenkę zadedykować mojemu
najlepszemu przyjacielowi czyli mojemu tacie i mojej mamie Elizabeth. To dla
was… - powiedziałam uśmiechając się do wszystkich tam obecnych
I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And you were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless I forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them
Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
I did
And you were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless I forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them
Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible
Zaśpiewałam to patrząc się cały czas na Louisa. Nie mogłam
wytrzymać, i uroniłam łzę. Taki mój urok. Włożyłam w tą piosenkę całe moje
serce i przekazałam to oto w tej jednej trzy minutowej piosence. To nie takie
trudne. Po zaśpiewaniu zeszłam ze sceny i przytuliłam parę młodą. Poszłam
porozmawiać z Perrie. Przechadzałyśmy się po ogrodzie, gdy zatrzymał nas Zayn i
Louis. Perrie i Zayn zostawili mnie i Louisa samych.
-Co chcesz? – powiedziałam
-Przepraszam cię, naprawdę przepraszam… - powiedział Lou
-Nie masz za co. Nie chce ci się wpieprzać w życie twoje i
twojej dziewczyny. Było minęło…
-Przepraszam naprawdę… Nie wiem czy będziemy kiedyś razem
jak na razie to niestety nie za bardzo…
Co on powiedział? Że nie za bardzo? Miałam ochotę mu tak
wyjebać, ale coś w sercu mnie powstrzymało. Do oczu napłynęło mi stado łez.
-Nie no naprawdę. Szczęścia życzę… - powiedziałam, po czym
udałam się w głąb ogrodu, po drodze zobaczyłam Perrie, ta od razu ze mną
poszła.
Rozpłakałam się jak niemowlę, które chce jeść. Inni mogą być
szczęśliwi tylko nie ja? Po prosiłam Perrie, żeby poszła się bawić i że dołączę
do niej za 15 minut. Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać smsa do Louisa…
„Przyznam, że po tej
sesji zdjęciowej spodobałeś mi się, nawet przez chwilę do mnie flirtowałeś. Nie
potrzebnie przyszłam na wasz koncert, nie potrzebnie jechałam z wami do was,
nie potrzebnie przyszłam do ciebie do pokoju zawołać cię na śniadanie, nie potrzebnie
mnie zatrzymałeś na korytarzu, nie potrzebnie mnie przepraszałeś, nie
potrzebnie się pytałam za co, nie potrzebnie mnie pocałowałeś, nie potrzebnie
dałeś mi nadzieje. Żałuję to wszystko co się stało w przeciągu ostatnich 2
tygodni. Naprawdę żałuję. Nie mam już czego szukać. Żegnaj na zawszę. Kocham
Cię. Sophie ♥ ”
Przeczytałam jeszcze raz tego smsa, a potem kliknęłam
Wyślij. I wszystko już pozamiatane. Wróciłam do wszystkich. Przytuliłam się do
Perrie. Potem spojrzałam na Louisa, miał łzy w oczach. On nie wie jak ja się
czułam, gdy powiedział, że nigdy nie będziemy razem. Po co robiłam sobie
nadzieje? Po co się w nim zakochałam? Sophie ty idiotko!
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
I jak wam się podoba? Jest już rozdział drugi. Wena do mnie powoli wraca. I proszę komentujcie moje kolejne rozdziały bardzo mi na tym zależy daje mi motywację i to bardzo dużą. Jak na razie to tylko jedna osoba cały czas komentuje moje 2 wpisy, a ten jest akurat trzeci. Tylko widzę ile osób dziennie wchodzi na mojego bloga nie pozostawiając śladu po sobie. Na prawdę mi na tym zależy. I bym miała do was jeszcze jedną prośbę, czy byście mogli polecać mojego bloga innym? Z góry dziękuję i kocham was! <3
Wasza Sophie ♥
Czekam na kolejny ^^ Powodzenia i WENY *.*
OdpowiedzUsuńSuper :D czekam na kolejny :D/N
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta :*
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie :)
http://life-moment-love-force.blogspot.com/