piątek, 9 sierpnia 2013

Rozdział 2

A moim oczom ukazała się Jessie, teraźniejsza dziewczyna Jacka. Co ona tu robiła? Gdy zobaczyłam, że zaczęła całować się z Tomilsonem. Moje serce przestało na chwilę bić. Wiedziałam, że oni są chyba razem. Weszliśmy do nich do domu. Rozejrzałam się był cudowny. Amber, Harry, Niall, Louis, Jessie i Melanie poszli na górę. A ja zostałam sama z Zaynem i Liamem. Postanowiliśmy zagrać na playstation. Przyszła pora na Liama i Zayna. Była zacięta rywalizacja. Postanowiłam zrobić im parę zdjęć. Wyszli nie jak gwiazdy tylko jak normalni chłopcy, to mi się w nich podobało najbardziej. Zbliżał się już wieczór, powinniśmy wracać już do domu. Zayn i reszta namówili mnie żebyśmy zostali na noc, na co ja się oczywiście zgodziłam. Napisałam do taty smsa, a ten mi odpisał, że mamy być na obiad. Włączyliśmy film pt:. „Mój przyjaciel Chahiko”. Popłakałam się na nim. Tak jak Zayn i Liam. Ten film był naprawdę smutny. Po skończonym oglądaniu, zrobiłam się śpiąca. Bez trudu zasnęłam opierając się lekko o ramie Liama.

                                                                                ***

Obudziłam się z mocnym bólem głowy, jakbym oberwała młotkiem. Wszyscy jeszcze spali. Poszłam do łazienki, wykąpałam się i ubrałam. Wyszłam z łazienki i udałam się do kuchni. Był już tam Liam pichcący coś. Rzuciłam beztroskie „Cześć”, odpowiedział mi i podał kubek z gorącą kawą, po chwili otrzymałam także naleśniki. Były przepyszne. Powoli w kuchni pojawiała się reszta. Witając się z każdym. Nie było tylko Tomilsona, postanowiłam pójść po niego. Weszłam powoli po schodach, stanęłam naprzeciwko jego drzwi, zapukałam nikt się nie odzywał. Postanowiłam zapukać jeszcze raz, ale nic z tego, więc weszłam. Ujrzałam Lou siedzącego na rogu łóżka, zdenerwowanego, smutnego.

-Hej. Schodzisz na śniadanie? Wszyscy się o ciebie pytają…

-Tak, tak jasne… - powiedział, po czym udał się do łazienki
Wyszłam z jego pokoju i udałam się do kuchni. Poczułam mocne chwycenie za nadgarstek, odwróciłam się był to Louis.

-Przepraszam… - powiedział

-Ale za co? – zapytałam

Poczułam jego ciepłe wargi na moich, spojrzałam na niego i zeszłam do kuchni udając, że nic się nie stało. Zakochałam się to się stało. Sophie ty idiotko! Ręce mi się lekko trzęsły, a w głowie miałam pełno myśli dotyczące Tomilsona. Jaka ja głupia jestem, czemu musiałam akurat w takiej gwiazdeczce się zakochać? Ale on ma dziewczynę, więc nie będę się wtrącać. Trzeba o tym wszystkim zapomnieć i iść dalej przed siebie. Powiedziałam dziewczynom żeby się zbierały, on z niechęcią to zrobiły. Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i wyszliśmy z ich domu. Udaliśmy się do Starbucksa, zamówiłam trzy mrożone kawy i usiadłyśmy przy oknie.

-No to dobra, opowiadajcie co się zdarzyło… - powiedziałam

-No to jak przyszliśmy do domu One Direction to Harry zabrał mnie do swojego pokoju i przeżyłam cudowną noc… Chyba już wiesz Sophie o czym mówię co nie? – powiedziała Melanie po czym zapytała

-Co takiego?! – miałam ochotę jej wygarnąć – A ty Amber tak samo?! – zapytałam podobnie

-No wiesz… -wahała się – Tak…

-Czy wy oszalałyście? Na mózg upadłyście? – krzyknęłam, po czym się uspokoiłam – I jak było? –zapytałam chichocząc

-Haha. Niesamowicie – powiedziały chórkiem

-Chodzę z Harrym – powiedziała Melanie

-O to gratuluję – powiedziałam – A ty Amber z Niallem? –zapytałam

-Oczywiście – powiedziała

-To też gratuluję – odpowiedziałam

-A co tam u ciebie było słychać? – zapytała Amber

-U mnie wy wszyscy na górę poszliście oprócz mnie, Zayna i Liama. Graliśmy, oglądaliśmy film. Zasnęłam opierając się o ramie Liama. Rano wstałam poszłam załatwić sprawy w łazience, po czym zjadłam śniadanie przygotowane przez Liama, wy zeszliście bez Louisa. Poszłam na górę zawołałam go, on poszedł do toalety. Szłam korytarzem na dół poczułam mocne złapanie za nadgarstek, odwróciłam się i Tomilson mnie za coś przeprosił, a nie miał za co. Zapytałam za co… - powiedziałam po czym spłynęła mi jedna łza, dziewczyny mi się przyglądały – A on jeszcze raz przeprosił i…

-Sophie co się stało dalej? No mów rzesz… - powiedziała Melanie
- i mnie pocałował. Obróciłam się i zeszłam na dół. Postanowiłam o tym wszystkim zapomnieć, ze względu że ma on dziewczynę… -powiedziałam ocierając łzy

-Ej nie płacz. Szkoda łez na niego… - powiedziała Amber przytulając mnie razem z Melanie.
Poszłam do toalety, ogarnęłam się i wróciłam do dziewczyn. Siedziała przy nich jakaś kobieta, wyglądała na mój wiek. Podeszłam i się przywitałam. Miała na imię Perrie Edwards. Wyglądała na miłą, zaufaną osobę. Pogadałyśmy chwilkę i pojechałyśmy do domu.

                                                                       *TYDZIEŃ PÓŹNIEJ*

Ja i Perrie stałyśmy się  najlepszymi przyjaciółkami. Chodziłyśmy wszędzie razem. Obgadywałyśmy chłopaków, wszystkich. Można powiedzieć, że była moją czwartą siostrą. Często nocowała u mnie. Nawet tata traktował ją jak swoją córkę. Zapomniałam wam powiedzieć, mój tata bierze ślub jutro. Jestem taka podekscytowana, cieszę się że znalazł sobie kogoś, nareszcie. Ona ma na imię Elizabeth. Zaakceptowała mnie i moje siostry. Amber i Melanie nadal chodzą z Harrym i Niallem. Ciągle się spotykają. Ja chłopaków nie widziałam już jakieś dobre 2 tygodnie. Trochę tęsknie za nimi. Słyszałam że Louis już nie jest z Jess bo dowiedział się o tej zdradzie. Szkoda że mu nie powiedziałam tamtego wieczoru. Nie będę żyła przeszłością. Czas na kolejne zmiany w moim życiu. Razem z Perrie poszłyśmy na zakupy, kupić sukienkę dla mnie i dla niej, na ślub taty. Edwards wybrała sobie taką  sukienkę, a ja natomiast taką. Bardzo mi się ona spodobała, aż za bardzo. Zakupiłyśmy sukienki, buty i dodatki. Wróciłyśmy do mnie do domu. Pokazałyśmy sukienki i usiadłyśmy na moim łóżku słuchając wiadomości.

- „Nie jaki Louis Tomilson z zespołu One Direction, znalazł sobie nową dziewczynę. Ma ona na imię Esme, 19 lat. Poznali się na imprezie. Jak na razie tylko tyle wiemy. Do zobaczenia jutro o 19. – powiedziała reporterka. Poczułam jak łzy mi spływają po policzku. Perrie mnie mocno przytuliła.

-Nadal go kochasz? – zapytała

-Tak – wydusiłam po czym otarłam łzy

Perrie pocieszała mnie na sto różnych sposobów. Pocieszyła mnie tak, że z łóżka spadłam. Odprowadziłam ją do drzwi i się z nią pożegnałam. Wzięłam prysznic, zmyłam makijaż i się położyłam spać.

                                                                                 ***

Obudził mnie tata, niechętnie wstałam z łóżka i powędrowałam na śniadanie. Zjadłam naleśniki, popiłam herbatą. Pocałowałam tatę w policzek i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam sukienkę i resztę rzeczy. Poszłam do łazienki i wzięłam długą kąpiel. Wysuszyłam włosy i się umalowałam. Założyłam na siebie sukienkę, buty i dodatki, w rękę chwyciłam torebkę. Zeszłam na dół, gdzie czekali na mnie już wszyscy. Przywitałam się z resztą rodziny oraz Perrie i jej rodzicami. Wyszliśmy wszyscy. Wsiedliśmy do auta i podjechaliśmy pod kościół. Usiedliśmy w ławce i czekaliśmy na rozpoczęcie ślubu. Elizabeth przepięknie wyglądała, można powiedzieć, że lepiej od jakiejkolwiek gwiazdy. Po skończonej mszy pojechaliśmy do restauracji w której miało się odbyć wesele. Wszystko było przypięte na ostatni guzik. W ogrodzie stała scena dla jakiegoś zespołu. Było miejsce do tańczenia, a za tym miejscem stały stoły z nakryciem. Po prostu cudownie tam było. Wszyscy czekaliśmy aż tata wniesie Elizabeth na rękach. I  po paru minutach tak się stało. Wyglądali cudownie. Kierownik całego wesela zaprosił zespół na scen, każdy wiedział kto to jest oprócz mnie. Byli to chłopcy z One Direction. Ujrzałam Louisa, a on mnie. Chwilę patrzeliśmy sobie w oczy po czym uniknęłam kontaktu wzrokowego. Zaśpiewali piosenki innych wykonawców, a potem przyszedł czas na mnie. Tata prosił mnie, żebym zaśpiewała. Mówił że mam anielski głos, ja jak to kobieta nie wierzyłam mu.

-Cześć wszystkim. Chciałam tą piosenkę zadedykować mojemu najlepszemu przyjacielowi czyli mojemu tacie i mojej mamie Elizabeth. To dla was… - powiedziałam uśmiechając się do wszystkich tam obecnych


I remember years ago
Someone told me I should take
Caution when it comes to love
 
I did
And you were strong and I was not
My illusion, my mistake
I was careless I forgot
I did
And now when all is done
There is nothing to say
You have gone and so effortlessly
You have won
You can go ahead tell them

Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible
Impossible, impossible

Zaśpiewałam to patrząc się cały czas na Louisa. Nie mogłam wytrzymać, i uroniłam łzę. Taki mój urok. Włożyłam w tą piosenkę całe moje serce i przekazałam to oto w tej jednej trzy minutowej piosence. To nie takie trudne. Po zaśpiewaniu zeszłam ze sceny i przytuliłam parę młodą. Poszłam porozmawiać z Perrie. Przechadzałyśmy się po ogrodzie, gdy zatrzymał nas Zayn i Louis. Perrie i Zayn zostawili mnie i Louisa samych.

-Co chcesz? – powiedziałam

-Przepraszam cię, naprawdę przepraszam… - powiedział Lou

-Nie masz za co. Nie chce ci się wpieprzać w życie twoje i twojej dziewczyny. Było minęło…

-Przepraszam naprawdę… Nie wiem czy będziemy kiedyś razem jak na razie to niestety nie za bardzo…

Co on powiedział? Że nie za bardzo? Miałam ochotę mu tak wyjebać, ale coś w sercu mnie powstrzymało. Do oczu napłynęło mi stado łez.

-Nie no naprawdę. Szczęścia życzę… - powiedziałam, po czym udałam się w głąb ogrodu, po drodze zobaczyłam Perrie, ta od razu ze mną poszła.

Rozpłakałam się jak niemowlę, które chce jeść. Inni mogą być szczęśliwi tylko nie ja? Po prosiłam Perrie, żeby poszła się bawić i że dołączę do niej za 15 minut. Wyjęłam telefon i zaczęłam pisać smsa do Louisa…

„Przyznam, że po tej sesji zdjęciowej spodobałeś mi się, nawet przez chwilę do mnie flirtowałeś. Nie potrzebnie przyszłam na wasz koncert, nie potrzebnie jechałam z wami do was, nie potrzebnie przyszłam do ciebie do pokoju zawołać cię na śniadanie, nie potrzebnie mnie zatrzymałeś na korytarzu, nie potrzebnie mnie przepraszałeś, nie potrzebnie się pytałam za co, nie potrzebnie mnie pocałowałeś, nie potrzebnie dałeś mi nadzieje. Żałuję to wszystko co się stało w przeciągu ostatnich 2 tygodni. Naprawdę żałuję. Nie mam już czego szukać. Żegnaj na zawszę. Kocham Cię.    Sophie ”              

Przeczytałam jeszcze raz tego smsa, a potem kliknęłam Wyślij. I wszystko już pozamiatane. Wróciłam do wszystkich. Przytuliłam się do Perrie. Potem spojrzałam na Louisa, miał łzy w oczach. On nie wie jak ja się czułam, gdy powiedział, że nigdy nie będziemy razem. Po co robiłam sobie nadzieje? Po co się w nim zakochałam? Sophie ty idiotko!                                                                

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

I jak wam się podoba? Jest już rozdział drugi. Wena do mnie powoli wraca. I proszę komentujcie moje kolejne rozdziały bardzo mi na tym zależy daje mi motywację i to bardzo dużą. Jak na razie to tylko jedna osoba cały czas komentuje moje 2 wpisy, a ten jest akurat trzeci. Tylko widzę ile osób dziennie wchodzi na mojego bloga nie pozostawiając śladu po sobie. Na prawdę mi na tym zależy. I bym miała do was jeszcze jedną prośbę, czy byście mogli polecać mojego bloga innym? Z góry dziękuję i kocham was! <3
                                                                                            Wasza Sophie ♥

4 komentarze:

  1. Czekam na kolejny ^^ Powodzenia i WENY *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D czekam na kolejny :D/N

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super czekam na nexta :*
    + zapraszam do siebie :)
    http://life-moment-love-force.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń